No w końcu udało mi się go tutaj umieścić. Uff. Macie zwiastun :,D
piątek, 26 lipca 2013
czwartek, 25 lipca 2013
Prolog - Zagadka Nienawiści
Głowa bruneta unosiła się i opadała miarowo,
pod wpływem oddechu przyjaciela. Obaj byli nadzy i zmęczeni. Sasuke pocałował
płaski, lekko zarysowany mięśniami brzuch Orochimaru, po czym szepnął.
-Wyjeżdżam.
-Hmm…?
Mówisz za cicho. – odpowiedział mu miękki głos.
-Wyjeżdżam
z Tokyo. – powiedział głośniej i oderwał się od klatki piersiowej starszego o
trzynaście lat mężczyzny. Orochimaru miał długie i gęste włosy, delikatny pod
każdym względem uśmiech, bursztynowe, ciepłe oczy oraz szczupłą sylwetkę.
-Na
ile? – spytał spokojnie, nadal nie otwierał oczu. Sasuke westchnął i założył
czarny podkoszulek z wściekłym psem, który sięgał mu do połowy ud.
-Nie
wiem. Wujek Madara dostał nową pracę…– usłyszał szelest odsuwanej pościeli i po
chwili poczuł jak zostaje odwrócony w stronę napastnika. Na jego twarzy widać
było zdezorientowanie i lekki niepokój. Wyczytał również zmartwienie i złość.
-Dlaczego
nie powiedziałeś mi wcześniej? – zapytał z wyrzutem Orochimaru.
-Sam
nie wiedziałem wcześniej! – krzyknął, gestykulując dłońmi. – Gdybym wiedział….
Może bym nie pojechał. Zdążył mu się postawić. Znalazł inne rozwiązanie…
-Spokojnie,
Sasuke. Świat się nie kończy. – uśmiechnął się wymuszenie, a brunet odwzajemnił uśmiech. Starszy
kontynuował. – Poza tym, nadal możemy się spotykać. Będę do ciebie doje–
Zatrzymał
się w połowie zdania i uniósł brew.
-Tak
właściwie, to gdzie ty się przeprowadzasz?
-Nie
wiem dokładnie… ale chyba do „Konohy”. – na twarz Orochimaru zagościł szeroki
uśmiech. Podał czerwone slipki Sasuke i zaśmiał się głośno.
-Do
Konohy? Hahaha! Tam mieszka moja babcia. – pochylił się nad ubierającym się
brunetem i pocałował go w policzek. Sasuke uśmiechnął się lekko i powędrował do
kuchni.
-Co
zjesz, Oro?! – krzyknął.
-Wszystko
co mi podasz, jest pyszne! – odkrzyknął starszy.
-Nawet
twój wąż podany na ostro w sosie szpinakowym, nadziewany psią karmą dla kotów?!
-Psia
karma dla kotów…? Sasuke? Serio? – wszedł do kuchni i od razu obrzucił piętnastolatka uśmiechem płynącym prosto ze
źródła, pod nazwą „politowanie”.
-Tak!
– krzyknął Sasuke i zaczął uciekać wokół stołu, tylko, żeby nie dostać się w
sidła niebezpiecznego węża. W końcu się poddał i samowolnie wskoczył „na
barana” na Orochimaru, który złapał i przekręcił go, tak by mieć z przodu, po
czym pocałował. Na początku delikatnie, niczym taniec nimf, później mocniej.
Po
kilkunastu minutowej, zaciętej walce, oderwali się od siebie ciężko dysząc.
-Muszę
iść… - pierwszy odezwał się Sasuke.
-Kiedy
wyjeżdżasz?
-Jutro
o dwunastej mamy już być w pociągu…
-Czyli
mam rano przyjść?
-Tak…
przyjdź.
Subskrybuj:
Posty (Atom)